Myszki

Miłością do myszek zaraził naszą rodzinę ponad 20 lat temu, mój syn. Kiedy miał półtora roku, dostał w prezencie pluszową myszkę, którą zgodnie z dziecięcą logiką nazwał Pipi. Stała się dla niego bardzo ważna, dostała ubranka na zimę i na lato, podróżowała z nami po całym świecie i mieszka z nami do tej pory. Dzięki tej pierwszej przyjaźni, mój syn od lat przedszkolnych zbiera różnego rodzaju myszki. Mieszkają z nami myszy pluszowe, drewniane, porcelanowe, metalowe, a nawet takie z liści i sznurka, przywiezione z zupełnie egzotycznych miejsc.

Mając w pamięci tę historię, kiedy jesienią zeszłego roku podczas spaceru zobaczyłam na wystawie pasmanterii zrobione z włóczki stworki, postanowiłam „odkopać” swoje druty i wydziergać zupełnie wyjątkową myszkę dla mojego dorosłego już syna – i od tego się zaczęło. Stwierdziłam, że nie mogę rozstać się z drutami. Kiedy kończę jedną zabawkę, już myślę o następnej, a fantazja i podpowiedzi bliskich wciąż każą mi podejmować nowe wyzwania.